- Raczej poprosimy naszego, policyjnego - odparł. - Nie ma pani nic
przeciwko temu, prawda, pani Lehrer? Sylwia wydała długie, ciężkie westchnienie. - Chyba nie mam wyjścia. Rozmowa z policyjną lekarką, którą ściągnięto do Aethiopii, okazała się - zgodnie z przewidywaniami Sylwii - istnym koszmarem. Flic razem z Chloe pełniły wartę pod drzwiami siostry, kiedy ta, cały czas zalewając się łzami, demonstrowała swoje obrażenia. Po badaniu skuliła się na łóżku i drżącym, lecz stanowczym głosem odmówiła jakichkolwiek zeznań. - Mówiłam, że tak będzie - powiedziała Flic, kiedy policja dała wreszcie za wygraną. - Mogę do niej wejść? - spytała Chloe. - To dobry pomysł, kochanie - powiedziała Sylwia. - Po prostu posiedź przy niej cichutko. - Wygląda, że miała pani rację - przyznał Malloy, kiedy schodzili na dół. - Może uda się pani przekonać ją później, jak trochę się uspokoi. - Może - zgodziła się Sylwia. - Oczywiście, spróbuję. 264 - Bo bez formalnego zeznania... Rozumie pani, mamy związane ręce. - A może byście tak pogadali z naszym ojczymem? - odezwała się ostro Flic. - Przecież widzieliście te zadrapania! - Mamy taki zamiar - zapewnił ją Malloy. - Jeśli tylko on zechce. - A jeśli nie zadzwoni? Co wtedy? - niecierpliwiła się Flic. - Na pewno zadzwoni. - Sylwia zwracała się także do detektywów. - Przekażę, żeby się z państwem skontaktował. - Nagle przypomniała sobie, co mówiła wcześniej. - Czy nadal chcecie rozmawiać z panem Batesem? On wciąż tu jest, Flic? Dziewczyna skinęła głową. - Właściwie - powiedział Malloy - chciałbym najpierw zamienić słówko z Felicity. - Uśmiechnął się do niej zachęcająco. - Zgoda? - Oczywiście. - Jesteś pewna? - zapytała Sylwia. - Czemu nie? Nie mam nic do ukrycia. Po wyjściu lekarki Malloy, Riley i Flic przenieśli się do kuchni, a Sylwia mogła już wrócić do Imogen i Chloe. - Napiją się państwo czegoś? - zapytała Flic, wypchnąwszy psa do ogrodu. - Nie, dziękujemy - odrzekł Malloy. - Ale ty się nie krępuj. Wyjęła z lodówki colę, nalała do szklanki, wypiła trochę i usiadła obok detektywów przy stole. - Chodzi o to, czego dowiedziałam się od Imo, tak? - Bardzo prosimy. Mówiła wolno, starannie dobierając słów. - To dla mnie bardzo trudne - wyznała na zakończenie - bo przecież nie było mnie tam. - Na jej gładkim czole ukazała się zmarszczka. - Imo mówiła, że z początku wydało jej się to koszmarnym snem, a kiedy zorientowała się w sytuacji, było już za późno. - Wasze pokoje są obok siebie? - spytała detektyw Riley. - Tak... Ale niczego nie słyszałam. Bo gdybym... - Naturalnie - przerwał jej Malloy. - Zapytałam, czemu nie krzyczała. Myślałam, że może zakrył jej usta czy co... - Ale nie zrobił tego? - przerwała jej policjantka. - Powiedziała, że nie krzyknęła, bo była pewna, że to sen. - Flic się