wprost stworzony do prowadzenia każdej nielegalnej
działalności, jaką zna ludzkość. Na przykład pozbycie się zwłok jest tutaj niewiarygodnie proste. Tylko że zwłoki zwykle się w końcu odnajdują. Gdy Dane przyjechał do restauracji, Hector już na niego czekał nad dużym talerzem kalmarów i mrożoną herbatą. Uśmiechnął się, wstał i wyciągnął na powitanie rękę. - Miło cię widzieć. Skoro zaprosiłeś mnie na obiad, pomyślałem sobie, że zamówię od razu. Po tym, co mam teraz, podadzą mi filet i homara. Homara z Maine. Wiesz, że lubię nasze strony, ale te tutaj przerośnięte langusty nie umywają się do sztuk z Maine. Na pewno dostaniesz przerażający rachunek. Detektywi mało zarabiają, wiesz przecież. Mam nadzieję, że twój nowy interes na Keys dobrze się kręci. Hector był ogromnym mężczyzną, przypominającym starego Frito Bandito. - Nie narzekam - odparł Dane. - W dzisiejszych czasach ważna jest technika. Właściciele sklepów 114 chcą mieć zainstalowane kamery, żeby oglądać złodziei na monitorach. - Nie masz poważnych spraw, co? - Wiesz, jak wygląda życie na Keys. Jest trochę spokojniejsze. Hector się skrzywił. - U nas też byłoby spokojniej, gdyby nie adwokaci. Zatrzymaliśmy faceta, który parę lat temu zabił swoją żonę i dzieci, a oni załatwili mu zwolnienie. Wiesz, jaka była linia obrony? Że nie chciał ich zabić. Groził żonie, bo był przekonany, że ona go oszukuje. A broń wypaliła sama. Trzykrotnie. Trzy przypadkowe strzały. Sam przecież widzisz, że to idiotyzm, ale miał dobrego adwokata, a przysięgli to kupili. Możesz uwierzyć? Usiedli. - Potem mieliśmy staruszka z domu opieki - kontynuował - który bił współpensjonariuszkę, i to tak, że starsza pani umarła. On też się wymigał. Wiesz jak? Dostawał nieodpowiednie lekarstwa, a starsza pani chciała umrzeć. Zabójstwo z litości. Tak, bił ją z litości. Co mnie jednak naprawdę martwi, to przybysze. Wiesz, jeden z tych instytutów badawczych przygotował właśnie studium o przestępczości w naszym mieście. Wygląda na to, że całe stada czubków przyjeżdżają tutaj, żeby odwalić swoją brudną robotę. Rodzą się i dostają świra gdzieś na północy, a potem przyjeżdżają na południe, żeby tutaj dać upust swojej chęci zamordowania kogoś. To nie to, żebyśmy nie mieli własnych - dodał, kręcąc w zamyśleniu głową. - Albo chciwość. Głupia chciwość. Prowadziłem teraz taką