Shipley i tym razem się nie odezwała.
- Z tego, co wiem od inspektor Shipley - odparł łącznik miał cokolwiek wspólnego ze śmiercią tych pań, czułbym się jeszcze bardziej zdruzgotany. Shipley usiadła na fotelu najbliższym Keenana. Ku swojej irytacji, zauważyła, że kiedy założyła nogę na nogę, rajstopy puściły jej w dwóch miejscach. Czemu, do licha, nie włożyła spodni? - Napiją się państwo kawy? - spytał Allbeury. - Chociaż pani inspektor chyba woli herbatę, prawda? - Ja w ogóle dziękuję za wszystko. - Ja także - dodał Keenan. Poczekał, aż prawnik usiądzie, i dopiero wtedy zadał kolejne pytanie: - Skąd pewność, że pański łącznik nie ma z tym nic wspólnego? - Naturalnie długo się nad tym zastanawiałem. I doszedłem do wniosku, że owszem, istnieje możliwość, iż mężowie obu kobiet dowiedzieli się o ich kontaktach z prawnikiem. To mogło ich dostatecznie rozwścieczyć, by stali się zdolni do zbrodni. - Może tak właśnie się stało - zauważyła Shipley. Allbeury był sceptycznie nastawiony. - Ale w obu przypadkach? To mało prawdopodobne. Shipley nie odpowiedziała. Prawnik przyglądał się jej przez dłuższą chwilę, po czym zwrócił się do Keenana. - Więc czym właściwie mogę panu służyć, nadinspektorze? - Po pierwsze, chciałbym, żeby pan sobie przypomniał, co pan robił w czasie, kiedy popełniono obie zbrodnie. A po drugie, proszę nam wyczerpująco opowiedzieć o wszystkich powiązaniach z ofiarami. - W pierwszej sprawie będę musiał zajrzeć do rozkładu moich zajęć w komputerze. A co do drugiej, to opowiedziałem już inspektor Shipley o swoim spotkaniu z Lynne Bol-sover. Shipley i tym razem się nie odezwała. - Z tego, co wiem od inspektor Shipley - odparł Keenan - zaproponował pan pani Bolsover coś w rodzaju darmowej pomocy prawnej, ale poza legalnym systemem postępowania w takich przypadkach. - Zgadza się. Ale ona odrzuciła moją ofertę. - Prawdopodobnie z jej punktu widzenia wyglądało to zbyt zawile. Bo przecież wystarczyłoby, żeby się zgłosiła do Ośrodka Porad Obywatelskich albo znalazła w książce telefonicznej kancelarię, która oferuje pierwszą poradę za darmo. - Ale nic takiego nie zrobiła - zauważył spokojnie Allbeury. - I o to właśnie chodzi. Pani Bolsover tak bała się męża, że wolała nie ryzykować takiej wizyty. - Wspomniał pan o szlaku ucieczkowym - podpowiedziała Shipley.